Od początku zaufałam profesorowi absolutnie
Adriannę Biedrzyńską znamy dobrze z teatru, filmu i estrady. Nie wszyscy wiemy, że cztery lata temu u aktorki zdiagnozowano guza mózgu. Rokowanie było bardzo złe – 3 miesiące życia. Po operacji wykonanej przez prof. Mirosława Ząbka z wykorzystaniem Gamma Knife pani Adrianna cieszy się życiem i dziękuje lekarzom za to, że żyje, że jest.
Objawy choroby odczuwałam od wielu lat w postaci silnych bólów głowy, stąd wszyscy lekarze uważali, że po prostu mam migrenę. Faszerowałam się imigranem, żeby normalnie funkcjonować. Niestety żaden z lekarzy nie wpadł na pomysł, żeby skierować mnie na rezonans magnetyczny czy tomografię, żeby sprawdzić, czy to nie jest coś innego niż migrena.
Cztery lata temu, kiedy byłam poza Warszawą, ból tak się skumulował, że straciłam przytomność. Nawet nie wiem, kiedy i jak, Sebastian – mój partner zawiózł mnie do miejscowego szpitala, gdzie na podstawie rezonansu głowy postawiono mi diagnozę – glejak. Rokowanie było straszne – od 3 tygodni do maksimum 3 miesięcy życia. Nie przyjęłam tej diagnozy, nie uwierzyłam w nią. Słyszałam, że w Warszawie jest znakomity neurochirurg, prof. Mirosław Ząbek, który leczy pacjentów z guzami mózgu. Spakowaliśmy więc rzeczy i wróciliśmy do Warszawy w poszukiwaniu pana profesora.
Pan profesor Ząbek, kiedy zapoznał się z wynikami badań diagnostycznych, stwierdził że guz jest w tak silnym stanie zapalnym, że nie widzi jego obrazu i nie może postawić ostatecznego rozpoznania. Aby zmniejszyć stan zapalny poddano mnie trzymiesięcznemu leczeniu sterydami, które jak wiadomo zatrzymują wodę w organizmie. Przytyłam 25 kg, co mocno odczuł mój kręgosłup i tak już nadwyrężony latami pracy w zawodzie aktorki, który wiąże się z ciągłymi podróżami, byciem w drodze i... bieganiem po scenie na szpilkach. Taka jest specyfika tej pracy. Był to dla mnie trudny okres, ale przetrwałam go dzięki nadziei, jaką dał mi Pan profesor, wsparciu Sebastiana i mojemu pozytywnemu nastawieniu.
Kiedy stan zapalny na tyle ustąpił, że guz był widoczny, można było dokonać pogłębionej diagnostyki i przystąpić do wykonania operacji. Pan profesor przed zabiegiem wytłumaczył mi dokładnie na czym polega operacja z użyciem noża Gamma Knife. Jest ona dość specyficzna. Najtrudniejszym momentem jest założenie ramy stereotaktycznej, która wyznacza pole operacji i uniemożliwia wykonanie najmniejszego ruchu. Jest ona przytwierdzana do głowy pacjenta 4 grubymi śrubami o średnicy mojego małego palca. Zważywszy na to, że pacjent podczas zabiegu jest cały czas świadomy, mimo znieczulenia, jest to dość dziwne uczucie. Co prawda przez całe 1,5 godziny, kiedy trwała operacja miałam na uszach słuchawki i słuchałam Stinga, więc byłam wyłączona z tego, co się wokół mnie działo. Co najważniejsze mój guz bardzo dobrze zareagował na pierwszą dawkę promieni, od razu zmniejszając się o ponad 70%. Podczas zabiegu chyba bardziej ode mnie denerwowali się moi najbliżsi – córka, mama i Sebastian, którzy oczekiwali w szpitalu na koniec operacji.
Jeszcze tego samego dnia wróciłam do domu i wieczorem pomogłam mamie przygotować kolację. Przed operacją tak silne znieczulono mi głowę, że jeszcze przez 3 tygodnie po zabiegu w ogóle nie czułam, że ją mam. Można byłoby mi ją odrąbać siekierą i nic bym nie poczuła.
Do pełnego zdrowia wracałam jeszcze przez około rok. Dostawałam jeszcze malutkie dawki sterydów, ponieważ guz jeszcze wytwarzał stan zapalny. Musiałam też zrzucić nadmierne kilogramy, których przybyło mi po terapii sterydami. Pozbycie się pierwszych 20 kg poszło błyskawicznie, ale ostatnich 5 kg przyszło mi z trudem. Poza lekami odwadniającymi bardzo pomogły mi w tym zioła.
W tej chwili jestem 4 lata po operacji. Co roku wykonuję badanie kontrolne, rezonans magnetyczny. Czuję się świetnie. Ustąpiły te „migrenowe” bóle głowy.
Dziś z perspektywy swojego doświadczenia powiedziałbym innym, że najważniejsza jest profilaktyka, badania kontrolne. Jeśli mamy nawracające bóle głowy nie można ich lekceważyć i trzeba skłonić lekarza, żeby dał nam skierowanie na to specjalistyczne badanie. Jeśli się to nie uda, trzeba odżałować kilkaset złotych i wykonać rezonans czy tomografię nie oglądając się na NFZ, bo te badania mogą uratować nam życie.
Jeśli czekałabym z moim guzem jeszcze kilka miesięcy, to nie wiem, czy byśmy rozmawiały dzisiaj. Nie należy też obawiać się samego leczenia, operacji, bo choć opowieść o wkręcaniu 4 śrub w głowę brzmi jak horror, to jest to zabieg bezbolesny, bezpieczny i co najważniejsze skuteczny.
Zawsze interesowałam się psychologią, która jest podstawą mojego zawodu. Przeczytałam wiele książek z tej dziedziny. Szkoda, że na język polski tak mało jest tłumaczonych pozycji z zakresu psychologii, które mogą dać wsparcie pacjentowi. Ja dzięki temu mojemu hobby miałam w momencie diagnozy za sobą wiele takich lektur i byłam niejako przygotowana do tej trudnej sytuacji, nie poddałam się jej. Oczywiście wdzięczna jestem za wsparcie mojemu partnerowi, który cały czas towarzyszył mi w chorobie, pomagając mi przetrwać i te gorsze chwile, bo takie też były, nie ma co ukrywać.
Poza moim dobrym nastawieniem, ogromną siłę dawała mi świadomość, że jestem w rękach najlepszego lekarza na świecie, czyli pana profesora Mirosława Ząbka. Od początku zaufałam profesorowi absolutnie.
Tak jak i doktorowi Sebastianowi Dzierzęckiemu, który prowadził mnie wspólnie z profesorem Ząbkiem. Profesor potrafi cudownie zmotywować pacjenta do leczenia, ma tak wiele optymizmu i ciepła w sobie, że chory czuje się przy nim bezpieczny, pod jak najlepszą opieką. Profesor poza tym, że jest światowej klasy specjalistą, jest też cudownym człowiekiem, co jest niezwykle istotne w kontakcie z chorą osobą. Daje to pacjentom ogromne wsparcie i nadzieję w to, że będzie dobrze.
Chcę zaznaczyć, że w chorobie ważna jest też postawa samego pacjenta, jego silna samomotywacja do leczenia. Wiedziałam, że wiele zależy od tego, co mamy w głowie i to wykorzystałam. Całą pozytywną energię, którą miałam w swoim mózgu, w sobie.
Mogę tylko podziękować panu profesorowi Ząbkowi za to, że żyję, że jestem. Jestem przeszczęśliwą osobą, wszystko mnie cieszy. Cieszy mnie, że mogę robić to, co lubię, wykonywać swój zawód. Cieszę się każdym drobiazgiem, każdą minutą, każdą sekundą.